Podróże - jak się przekonać?



Byłam trochę zdziwiona, tym jak rożnie ludzie reagują na opowieści o mojej ostatniej dalekiej podróży czy choćby krótkim wyjeździe weekendowym. Zawsze podróżowanie uważałam za czynność całkiem naturalną, a na pewno bardzo przyjemną. Owszem, były wyjazdy udane i te mniej udane, jednak z perspektywy czasu wiem, że zostają w głowie głównie przyjemne chwile, a niepowodzenia i małe dramaty (przygoda z wężem morskim, zgubienie się w nocy w Kairze) wspomina się z sentymentem i rozbawieniem. Ja traktuje podróże jak hobby i jest to dla mnie świetny sposób na spędzanie czasu. Dopiero widząc zdziwienie na twarzach moich znajomych i ich sceptyczne pytania typu: „Chce Ci się?” albo „Znowu gdzieś jedziesz?”. Otóż tak, chce mi się. Nawet bardzo.

Pakowanie, zmiana miejsca czy obsesyjne (jak sie okazało) poszukiwaniem tanich biletów lotniczych, które uskuteczniam niczym dzienną porcje prasy w czasie picia porannej kawy to dla mnie czysta przyjemność. Frajdę sprawia mi wyszukiwanie hoteli, ciekawych miejsc do zobaczenia i planowanie wolnego czasu. Czasem te przegotowania, podekscytowanie i plan, który układam sobie w głowie cieszy mnie bardziej niż sama wyprawa. Zauważyłam, że wielu ludzi unika podróży i jeśli nie muszą się dostać w konkretne miejsce to wolą bezpiecznie zostać w domu. Wyjazdy kojarzą im sie z niewygodą, wczesnym wstawaniem i nudnym zwiedzaniem z drętwym przewodnikiem, który monotonnym głosem opowiada dzieje nieciekawych obiektów historycznych. Istnieje duża grupa ludzi nielubiących opuszczać swojej strefy komfortu. Boją się oni zmian, a zwłaszcza nowości, na które w podróży trafiamy cały czas. Wygodniej i prościej jest obcować ze znanymi osobami, po których wiemy, czego się spodziewać, wsiadać codziennie do tego samego autobusu, jadać tą samą owsiankę na śniadanie i uważać dojazd na drugi koniec miasta za wielką wyprawę. Ale trzeba pamiętać, że nigdy nie doświadczy się satysfakcji z odkrywania nieznanego, poznawania nowych ludzi ich zwyczajów i kultury. Jakże ubogie jest życie bez podróży! Bez tego przyjemnego dreszczyku emocji oraz konieczności zmierzenia się z własnymi ograniczeniami. 

Cudowne wspomnienia i niezapomniane przeżycia, a przede wszystkim satysfakcja, której nie dostarczą nam rzeczy materialne. To wszystko dają nam podróże! Po latach wspomina się spotkanych ludzi, śmieszne sytuacje oraz niewygody, a nie nową parę butów, która będzie niemodna po jednym sezonie. Zostają fotografie, pamiątki, pocztówki, muszelki czy cokolwiek innego, co przypomina o przyjemnych chwilach. Ja z każdej podróży wracam z głową pełną pomysłów, inspiracji oraz nowych wrażeń. Uwielbiam próbować regionalnych potraw, przyglądać się życiu miejscowych i ich zwyczajom. Mam wrażenie, że dzięki temu uczę się życia, a przede wszystkim tolerancji dla odmienności. Samodzielne podróżowanie jest trudniejsze, bo zmusza do poznania siebie i zmierzenia się z własnymi ograniczeniami. Może być świetnym sposobem na przełamanie nieśmiałości i rzucenie się na głęboką wodę. Każdy wyjazd otwiera nas na drugiego człowieka, a co ciekawe pozwala poznać swoich towarzyszy podróży od całkiem innej strony! (dzięki temu wiem już, z którymi znajomymi wyjeżdżać więcej nie zamierzam!) Myślę, że sama zachowuje się zupełnie inaczej w obcym miejscu, zaobserwowałam, że mam więcej odwagi i nie boje się podejść do obcego człowieka, zapytać o drogę czy zwyczajnie zacząć rozmowę (co nie zdarza mi się w miejscu zamieszkania zbyt często). Staje się otwarta i śmiała, bo wiem, że za chwile stad wyjadę, mam niewiele czasu i drugi raz podobna sytuacja może się już nie zdarzyć.

Potrzeba odwagi, wysiłku i minimum chęci, by zapuścić się w nieznane, ale gwarantuję, że warto. Szukajcie najróżniejszych sposobów na podróżowanie. Na pewno macie przyjaciół lub krewnych mieszkających w innym kraju lub mieście, może warto ich odwiedzić? Jest couchsurfing, wolontariaty, wczasy z biurem podróży, wycieczki rowerowe, autostop, tanie linie i wiele innych możliwości, by poznać świat. Nie każdy ma żyłkę podróżnika i nie ma w tym absolutnie nic złego, ale czasem warto zerwać z rutyna i wyjść poza utarty schemat. Sama wpadłam w nałóg podróżowania, jestem jak alkoholik, który nie dokończywszy jeszcze butelki myśli już o następnej. Wracając do domu zastanawiam się nad tym, gdzie wybiorę się następnym razem… i po cichu proszę, żeby nastąpiło to jak najszybciej.

Pamiętajcie też, żeby nie odkładać wyjazdów na potem, na lepszy czas, na starość, bo czy wybierzecie się na drugi koniec ze złamaną nogą lub mając 70 lat, reumatyzm i inne problemy ze zdrowiem? Oczywiście, życzę wszystkim wigoru i świetnego zdrowia do późnej starości, ale dobrze jest sobie uświadomić, że będąc młodym i wolnym człowiekiem, bez zobowiązań oraz rodziny na karku po prostu łatwiej jest wyjechać. Dlatego namawiam – odkładajcie każdy nadprogramowy grosz na podróże, ponieważ nic tak nie otwiera i nie kształci jak one. 


PS: W październiku założyłam skarbonkę (wielki złoty dolar) do której staram się regularnie wrzucać drobne na wymarzony wyjazd do Nowego Jorku. Przez kilka miesięcy uzbierało się ponad 500zł, więc na wizę kasa już jest! Oczywiście będę kontynuować zbieranie, a Was namawiać do odkładania małych kwot, których nie odczujecie, a możecie być mile zaskoczeni, gdy po kilku miesiącach odkryjecie, że uzbierały się pieniądze na weekendowy wypad.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz